Życie po samobójstwie dziecka

Joanna Buczkowska

75-90% par, które straciły dziecko, przeżywa poważne problemy małżeńskie. Właśnie w tym momencie, gdy powinni pomagać sobie nawzajem, być dla siebie wsparciem, oni oddalają się od siebie, zaczynają siebie unikać. Szacuje się, że 50-75% wszystkich małżeństw rozwodzi się po śmierci dziecka.

Śmierć dziecka - niezależnie od tego, w jakim było ono wieku - pozostawia jego bliskich w stanie szoku i niedowierzania. Jeżeli śmierć dziecka przychodzi nagle, wstrząs ten może trwać wiele miesięcy. Często objawia się on stanem odrętwienia emocjonalnego, zamrożeniem. Rodzice i bliscy mogą pozostać w tym stanie, przedłużając w nieskończoność stan żałoby i opóźniając lub uniemożliwiając powrót do normalnego życia.

W naszym kręgu kulturowym uważa się, że rodzice są całkowicie odpowiedzialni za swoje dzieci. Tej odpowiedzialności się od nich oczekuje i jeśli coś niedobrego przydarzy się dziecku - niezależnie od tego, czy śmierć dziecka była wynikiem wypadku, czy innych okoliczności - to rodzice są winni. Wydaje się nam, że rodzice powinni byli otoczyć dziecko staranniejszą opieką, aby nie dopuścić do nieszczęścia.
To jeszcze bardziej pogłębia ich poczucie winy. Bo każdy rodzic, niezależnie od przyczyn śmierci dziecka, czuje się winny jego odejścia. Zawsze będzie się zastanawiał, czy zrobił absolutnie wszystko, by uratować dziecko, czy na pewno niczego nie zaniedbał. Czy może było coś, co można było zrobić, a czego rodzic nie zauważył.
Rodzice będą całymi godzinami analizowali najdrobniejsze fakty związane ze śmiercią dziecka, jakby od tego zależała ich możliwość poskładania wszystkiego w całość i zrozumienia czegokolwiek, znalezienia jakiegoś sensu w tej tragedii.
Rodzice czują się winni, że oni żyją, podczas gdy ich dziecko jest martwe. Naturalną koleją rzeczy jest śmierć rodziców, którzy wcześniej mieli okazję nacieszyć się osiągnięciami swoich dzieci, którzy mogli pomagać swoim dzieciom w pokonywaniu przeszkód, w przezwyciężaniu problemów. Naturalną koleją rzeczy jest to, że dzieci grzebią rodziców, że wnuki odwiedzają grób dziadków. Zrozpaczeni rodzice, pozostawieni samotnie po odejściu dziecka, które odeszło z własnej woli, nie umiejąc sobie poradzić z problemami, nie wiedząc, jak poprosić o pomoc, postrzegani są jako zjawisko, które nie powinno mieć miejsca.

Cel egzystencji rodziców zostaje zakwestionowany. Nie widzą oni sensu dalszego życia po śmierci dziecka, wydaje im się ono nic nie warte, zupełnie bez znaczenia. Nie wierzą, że kiedykolwiek jeszcze będą mogli cieszyć się i śmiać.

W przypadku rodziców, których dziecko samo odebrało sobie życie, poczucie winy jest gigantyczne. Wyrzucają sobie każde, najdrobniejsze uchybienie względem dziecka. Każda, drobna nawet sprzeczka, urasta do rangi ogromnego problemu, który mógł stanowić jedną z przyczyn, dla której ich dziecko nie chciało już żyć.
Rodzice wspominają każdy szczegół zachowania dziecka, każdy gest, każdą zmianę tonu głosu, obwiniając siebie samych, a potem siebie nawzajem, że coś przeoczyli, że nie zauważyli, jak bardzo cierpi ich dziecko.

A przecież bardzo trudno zorientować się, że ktoś - nawet najbliższy - planuje samobójstwo. Sygnały, które wysyła, na ogół stają się czytelne dopiero po próbie samobójczej. Zazwyczaj zmiany w zachowaniu osoby decydującej się na odebranie sobie życia zachodzą bardzo powoli i subtelnie, są trudne do zauważenia, szczególnie, gdy nikt z bliskich nie spodziewa się, iż dziecko może do tego stopnia czuć się zagubione, że nie widzi innej drogi niż zakończenie swoich problemów śmiercią.

Dodatkową przyczyną poczucia winy u rodziców jest odczuwanie złości na dziecko. Za to, że zachowało się tak nieodpowiedzialnie, za to, że swoim nieprzemyślanym działaniem sprawiło najbliższym tyle bólu i cierpienia, za to, że zamiast poprosić o pomoc, postanowiło egoistycznie odejść z tego świata, opuścić najbliższych, nie zastanawiając się, co z nimi będzie. Ta złość, choć naturalna, wydaje się rodzicom czymś absolutnie niewłaściwym, czymś, czego nie wolno im odczuwać. Starają się ją tłumić, duszą w sobie emocje, nie dając im ujścia. Walczą z własnymi uczuciami i z poczuciem winy, jakie te uczucia budzą.

Tabu związane z okazywaniem gniewu przez kobiety jest tak silne, że przeważnie nie wiedzą one nawet, że go odczuwają. W rezultacie zaczynają się obawiać gniewu, blokują najbardziej naturalny i najzdrowszy sposób ujawniania emocji, kierując gniew przeciwko sobie.

Z kolei od mężczyzn oczekuje się spokojnego znoszenia ciosów. Płaczący mężczyzna jest źle widziany, już od dziecka chłopcy uczeni są hamowania swoich łez. Z takim przeświadczeniem ojciec, który stracił dziecko, stara się być silny, twardy, co powoduje wiele nieporozumień z żoną, oskarżającą męża o brak miłości do utraconego dziecka lub o całkowity brak uczuć.

Zdarza się, że rodzice w śmierci dziecka widzą karę za swoje wcześniejsze przewinienia. Często myślą: "Gdybym był lepszym człowiekiem, Bóg nie ukarałby mnie tak straszliwie. Gdybym nie popełnił tego, czy innego błędu w latach młodości, nie cierpiałbym teraz tak straszliwie". I choć takie przekonania nie mają sensu, choć powodują dodatkowe szkody w psychice już i tak udręczonych rodziców, są one obecne w ich myślach i nie dają im spokoju.

Badania naukowe wykazały, że wychodzenie ze stanu żałoby po śmierci dziecka może trwać latami, a często nigdy nie dochodzi do całkowitego powrotu do normalnego życia. Jedno jest pewne: tego rodzaju bólu nie da się uniknąć, ani przeżyć go w przyspieszonym tempie lub w łagodniejszej formie.

Każdy rodzic przeżywa swoją żałobę w inny sposób. Każdy cierpi inaczej, każdemu wydaje się, że to jego cierpienie jest najstraszliwsze, że to jego najbardziej boli serce i dusza po odejściu dziecka. Stanowi to jedną z przyczyn rozpadu znacznej liczby małżeństw, które utraciły dzieci. Małżonkowie zamykają się każde w swoim cierpieniu, zapominając, że druga osoba też cierpi i że ma prawo cierpieć inaczej. Ich zdolności rozumienia drugiego człowieka zanikają - zajęci swoim własnym bólem odwracają się od świata i od swojej żony lub męża, skazując i jego/ją i siebie na samotność w chwili, gdy tak bardzo potrzeba ciepła kogoś bliskiego. Zamknięcie się w swoim własnym bólu, bez zwracania uwagi na drugą osobę, brak zrozumienia dla odmienności cierpienia współmałżonka, powodują że małżonkowie, zamiast dawać sobie ciepło i oparcie zaczynają oddalać się od siebie, co prowadzi do rozpadu związku.
Matka i ojciec tracą najbliższe sobie osoby: dziecko, a trochę później współmałżonka. Rodzina przestaje istnieć.

W tych bardzo trudnych chwilach niezwykle ważnym czynnikiem jest wsparcie społeczne. Gdy wiele osób okazuje serdeczność samotnym rodzicom, gdy starają się im pomóc i dzielić ich uczucia, żałoba staje się łatwiejsza do zniesienia.

Żałoba może powodować u osób pozostałych przy życiu uczucie bycia napiętnowanym. Wiąże się to z postrzeganiem śmierci jako kary, szczególnie w przypadku śmierci samobójczej dziecka. Przyjaciele i znajomi zaczynają unikać osieroconych rodziców, nie zauważają ich na ulicy czy w sklepie, przestają ich odwiedzać, telefonować. Nie wynika to ze złej woli lecz z obawy przed cierpieniem ludzi, którzy stracili swoje dziecko. Osoby te z lęku przed tym, że nie będą umiały się zachować, że nie będą wiedziały, co powiedzieć, wolą unikać swych niedawnych jeszcze przyjaciół. Bardzo smutne jest to, że w okresie, w którym bliskość życzliwych osób jest dla opłakujących swoją stratę rodziców szczególnie ważna, czują się oni wyrzuceni poza nawias społeczeństwa.
Szczególnie mocno dotyczy to rodziców dzieci, które popełniły samobójstwo. Badania wykazują, że są oni mniej lubiani, w większym stopniu potępiani i uważani za osoby bardziej zaburzone niż rodzice dzieci, które zmarły na skutek innych przyczyn.
Rodzice samobójców również sami odcinają się od społeczeństwa, odbierając sobie tę możliwość pomocy, nawet jeśli tęsknią za bliskim kontaktem z życzliwymi osobami. Sądzą oni, że samobójstwo to ten rodzaj śmierci, któremu mogli i powinni byli zapobiec. Dlatego też mają pełne i całkowite poczucie przegranej. Czują się godni pogardy i wstydu, ponieważ nie zapobiegli zgubie własnych dzieci. Są przekonani, że nie zasługują na to, żeby się lepiej poczuć, żeby otrzymać jakąkolwiek pomoc od innych.

Rodzice dzieci, które popełniły samobójstwo, czują się przez nie okrutnie i publicznie ukarani. I muszą się samotnie, bez pomocy społeczeństwa zmierzyć z tym bólem i rozpaczą.

Żałoba po dziecku, które popełniło samobójstwo, trwa długo i jest bardzo ciężka. Jest trudniejsza niż żałoba po dziecku, które zmarło w wyniku choroby lub zginęło w wypadku.
I niezależnie od tego, jak w końcu rodzice poradzą sobie ze swoją tragedią, nic już nie będzie takie samo.

 
« wstecz